Kim jesteś
Większość z was obejrzała już pięć lub sześć nagrań i dotychczas nasza prezentacja „Podróży duchowej” dotyczyła doskonalenia i rozwoju praktyki Modlitwy Głębi jako sposobu przygotowania do modlitwy kontemplacyjnej. Przedstawiliśmy również pewne tło pojęciowe, aby pokazać źródła tej modlitwy w ramach tradycji chrześcijańskiej. Przechodzimy teraz do kolejnej części, mniej więcej sześciu nagrań, które nazywamy „Kondycją ludzką”. Jest to ważne dlatego, że w miarę postępów w praktyce Modlitwy Głębi rozwija się potrzeba poznania tła pojęciowego, aby zrozumieć, to co się dzieje, a dla chrześcijanina tym tłem pojęciowym jest zasadniczo Pismo Święte i wielkie doktryny naszej wiary – Trójca, Wcielenie i Łaska. Jednocześnie tę wielką naukę dogmatyczną trzeba dziś wyjaśniać w kontekście współczesnej nauki i rozwoju człowieka, a zwłaszcza psychologii. Jedną z wielkich korzyści płynących współczesnej psychologii jest właśnie jej precyzja w określaniu, czym właściwie jest kondycja człowieka. Tak więc w tych konferencjach zasadniczo będziemy zadawać sobie pytanie: „Kim jesteś?” „Gdzie jesteś?” I właśnie przez zrozumienie ludzkiej kondycji za pomocą Objawienia, za pomocą psychologii i innych współczesnych nauk, takich jak socjologia, które rzucają światło na świat ludzkich wartości, będziemy dokładnie rozumieć, co modlitwa kontemplacyjna traktuje jako chorobę, która wymaga uzdrowienia.
Upadek
Jak wiecie, przez kondycję ludzką wszyscy rozumiemy dzisiaj to, co tradycja określała jako konsekwencje grzechu pierworodnego. Otóż grzech pierworodny nigdy nie był osobistą winą żadnego z nas, opisywany jest jako „Upadek” pierwszych rodziców. I jest próbą wyjaśnienia tego, co wydaje się wszechobecną chorobą ludzkiej natury. A współczesna psychologia zdaje się to tylko potwierdzać. Ci z was, którzy mają pojęcie o współuzależnieniu w dysfunkcyjnej rodzinie, muszą zdawać sobie sprawę, że stopniowo psychologowie uznają tę chorobę za coraz bardziej powszechną. Innymi słowy, kiedyś dotykała 80% ludzi, potem 85% i tak dalej. Teraz zmienia się to z 96% na 98% i uznaje się, że taka część populacji Zachodu cierpi na tę chorobę, która jest częściowo wrodzona, częściowo społeczna, ale wydaje się, że dotyka wszystkich w naszej kulturze i prawdopodobnie również w innych kulturach, w zależności od tego, na którym etapie rozwoju świadomości się znajdują.
Kim jest to tajemnicze dwa procent
Można się więc zastanawiać, jeśli 98% ludzi na Zachodzie cierpi na tę chorobę lub zaburzenie która, jak mówią, z wiekiem ma tendencję do pogarszania się, to kim są te tajemnicze 2%, które są tak wyjątkowo wolne od tej choroby? Staram się więc zasugerować, że w miarę jak dzięki postępom psychologii coraz lepiej rozumiemy zaburzenia ludzkiej natury i jej emocjonalną chorobę, psychologia dochodzi do niemal identycznego wniosku, jak doktryna, która jest obecna nie tylko w chrześcijaństwie, w chrześcijańskim paradygmacie, ale pojawia się także w hinduizmie i buddyzmie oraz innych religiach jako rodzaj uniwersalnej choroby, ograniczenia lub słabości, która dotyka ludzką rodzinę od początku do końca.
Pierwsza rzecz, której powinniśmy się nauczyć
Skoro duchowa podróż odnosi się do kondycji ludzkiej, właśnie takiej, jaką ona jest, wtedy zrozumienie, co jest z nami nie tak, jawi się jako dość ważna część edukacji każdego, niezależnie od tego, czy chodzi do szkoły, czy nie. Jest to prawdopodobnie pierwsza rzecz, której powinniśmy się nauczyć po osiągnięciu choćby minimalnego poziomu logicznej refleksji.
Różne modele kondycji ludzkiej
Spróbujemy zatem w tych konferencjach wykorzystać różne dostępne modele kondycji ludzkiej, jako narzędzia do rozpoznania podstawowego zaburzenia kondycji ludzkiej. Innymi słowy, to tak, jakbyśmy używali tych modeli jako testów w centrum diagnostycznym, a im dokładniejsza diagnoza ludzkich zaburzeń, tym lepiej dopasowany, tym skuteczniejszy będzie lek. Lekarstwem na problemy emocjonalne są nie tylko pigułki, ale psychoterapia. Dlatego też hipoteza, którą proponuję w duchowej podróży, opiera się na próbie połączenia najlepszych osiągnięć psychologii i doświadczenia religijnego z tradycyjną teologią chrześcijańskiej duchowości. Poprzez pokazanie kilku różnych modeli staram się umożliwić nam uzyskanie pewnego rodzaju ogólnego, pełniejszego obrazu naszej choroby, abyśmy mogli następnie zrozumieć, jakie jest Boże lekarstwo. I w tej perspektywie uzdrowienie płynące z drogi duchowej, a zwłaszcza z kontemplacyjnego wymiaru Ewangelii, który dociera do wyższych poziomów świadomości dostępnych obecnie dla człowieka, ma nas przekonać i zmotywować do poddania się Bożej terapii, uzdrawiającemu działaniu Bożego współczucia i miłosierdzia oraz dzielenia się tym uzdrowieniem z innymi ludźmi, którzy są dotknięci podobnymi przypadłościami, abyśmy nie tylko my sami mogli zostać odkupieni, ale abyśmy i my wnieśli coś do uzdrowienia wielkich jednostkowych i społecznych bolączek naszych czasów, a może nawet przyczynili się do dalszego rozwoju rodziny ludzkiej w kierunku bardziej zsyntetyzowanego i jednoczącego rozumienia, jaką wartością jest bycie członkiem tej czcigodnej rasy.
Model ewolucyjny
Tak więc w pierwszej konferencji na ten temat zajmiemy się jednym modelem, modelem ewolucyjnym. Jestem obecnie przekonany, że żaden pojedynczy paradygmat czy model kondycji człowieka nie jest wystarczający, żeby poradzić sobie z wielką złożonością tej choroby, która ma charakter zarówno indywidualny jak i społeczny. Proponujemy więc dzisiaj tylko jeden model, a następnie w kolejnych konferencjach przejdziemy do modelu egzystencjalnego, który jest po prostu modelem rozwojowym opartym na modelu ewolucyjnym. Następnie przyjrzymy się tradycyjnemu ascetycznemu modelowi teologii duchowości, który zajmuje się praktykowaniem cnót i powściąganiem nieumiarkowanych popędów do osiągnięcia emocjonalnego szczęścia, które są nierealistyczne i nieosiągalne, a zatem wywołują frustrację, niepokój, zamęt, a w końcu czasami przemoc. A później w trzecim i czwartym zestawie konferencji przyjrzymy się modelowi filozoficznemu, a następnie modelowi chrześcijańskiej przemiany, czyli temu, co można by nazwać teologią mistyczną. I tak patrząc na te wszystkie modele, mamy nadzieję przedstawić całościowe spojrzenie na chorobę i uzdrowienie, które Boski Terapeuta proponuje zarówno dla nas, jak i dla jednostki społecznej, w której żyjemy, a w naszej współczesnej świadomości, co jest niezwykle ważnym osiągnięciem, nieznanym do tej pory w historii ludzkości, tą naszą jednostką jest cała planeta i wszyscy, którzy na niej żyją i wszystko, co na niej istnieje. I tak to się rozwija. Uzdrowienie to w gruncie rzeczy dość przyziemne lekarstwo. Pozwala nam przynależeć do rodziny ludzkiej jako całości bez barier rasy, grupy etnicznej, religii, narodu czy jakiejkolwiek bariery społecznej czy czegokolwiek. Nie chodzi o to, że nie ma określonej wartości na każdym z tych poziomów rozwoju społecznego człowieka, ale teraz muszą one ustąpić miejsca szerszej wizji, w której postrzegamy rodzinę ludzką jako najwyższą wartość w naszej świadomości społecznej.
Zróbcie z tym, co chcecie
Mając zatem to na uwadze, spójrzmy na model ewolucyjny i w razie gdybyście tego nie wiedzieli oto i on. Zauważcie, że są to poziomy rozwijającej się świadomości. Winniśmy więc wdzięczność antropologom, archeologom, historykom i innym naukowcom za niestrudzone badanie pierwszego przebłysku ludzkiej świadomości w miarę rozwoju procesu ewolucyjnego.
MODEL EWOLUCYJNY albo ŁAŃCUCH ISTNIENIA
Ciało. Ewolucja rodziny ludzkiej.
|
Nie pokazuje wyższych poziomów świadomości EWOLUCYJNY MODEL LUDZKIEJ RODZINY
8) Ostateczna
7) Jednia
6) Jednocząca
5) Intuicyjna
4) Mentalno-egoiczna
3) Mityczno-członkowska
2) Tyfoniczna
1) Uroboryczna
Poziomy rozwoju świadomości
|
5) Świadomość intuicyjna
|
Poczucie jedności z kosmosem. Skłonność do tego, by służyć, a nie konkurować.
|
Poczucie przynależności do rodziny ludzkiej.
|
4) Świadomość mentalno-egoiczny
|
Racjonalna osobowość.
W pełni refleksyjna samoświadomość.
|
Społeczeństwo przemysłowo-techniczne.
Współpraca między narodami.
|
3) Świadomość mityczno-członkowska
|
Werbalno-społeczna.
Państwa-miasta/narody/rasy.
|
Społeczeństwo rolnicze.
|
2) Świadomość tyfoniczna
|
Magiczna.
Społeczeństwo łowieckie.
|
Interakcje emocjonalne.
Formowanie świadomości własnego ciała.
|
- 1)Świadomość uroboryczna (gadzia)
|
Zanurzona w naturze, pożywienie, schronienie, materia.
|
Natychmiastowe zaspokajanie potrzeb
|
Ważne jest, abyśmy my jako chrześcijanie zdali sobie sprawę, że ewolucja jest całkowicie normalnym sposobem funkcjonowania Boga. Bogu równie łatwo jest rozwijać wszystko w sposób ewolucyjny, od najniższych form materii do najwyższych stanów świadomości, jak tworzyć wszystko zupełnie na nowo od jednego etapu do kolejnego. Nie próbując ingerować w wasze sumienia w tej sprawie, przedstawię po prostu ten paradygmat, a wy zrobicie z tym, co zechcecie.
Pierwszy przebłysk
Tak więc, według antropologów, pierwszy przebłysk ludzkiej świadomości, ledwie dostrzegalny, powstał prawdopodobnie jakieś 5 albo 6 milionów lat temu. W trakcie procesu ewolucji, a może lekko trącona Boskim łokciem, że tak powiem, albo po prostu pod wpływem pamięci, którą materia zdaje się mieć o swoim Ostatecznym Źródle, mimo że nie ma świadomości, nastąpił ruch w kierunku wyodrębnienia ludzkiej świadomości ze świata materialnego, natury i środowiska. Antropolodzy zwykle nazywają to świadomością uroboryczną lub archaiczną, tzn. najbardziej prymitywną. Sformułowanie uroboryczny, oznaczające też gadzi, wskazuje na cykl, niekończący się cykl lub kołowy ruch zdarzeń, jakiego doświadczają zwierzęta lub istoty ludzkie zanurzone w naturze, taki jak cykl pór roku, dni i nocy, pożądania i spełnienia oraz głodu i dobrego obiadu.
Pierwszy ruch świadomości ludzkiej
I tak, na tym poziomie ten pierwszy ruch ludzkiej świadomości jest zanurzony w przyrodzie i dotyczy przede wszystkim pożywienia i schronienia, szybkiego zaspokajania potrzeb i troski o codzienne przetrwanie. Na tym poziomie świadomości przyszłość nie istnieje. Nie ma na nim samoświadomości. Jest tylko instynktowne zaspokajanie naturalnych potrzeb z ogromną ilością rozkoszy i satysfakcji z dobrych rzeczy, których ta piękna ziemia dostarcza nam na każdym poziomie życia. Jednak zasoby te nie są nieograniczone, ponieważ w tajemnicy stworzenia istnieją zarówno cudowne rzeczy, jak i koniec cudownych rzeczy. Jest zarówno życie jak i śmierć. A jedną z wielkich tajemnic najwyższej świadomości jest to, jak życie i śmierć ostatecznie łączą się w jedną całość, w której wszystkie pozorne przeciwieństwa są przekształcane w jedność wykraczającą poza nie same. Jak to się dzieje, pozostawiam waszemu doświadczeniu.
Świadomość tyfoniczna
W każdym razie to tyle o tej świadomości uroborycznej, która trwała prawie pięć milionów lat, a potem nastąpił kolejny mały impuls twórczego ruchu Boga, jakkolwiek by to nazwać, i uformowała się świadomość tyfoniczna, która była wyłanianiem się cielesnego „ja” z Natury. Jest to pierwsze naprawdę znaczące wyodrębnienie tożsamości samego siebie. Jednak samoświadomość jest niezwykle ograniczona, a tyfon, który tak naprawdę oznacza pół-człowieka, pół-zwierzę, wciąż jest zanurzony w naturze oraz instynktownych troskach i niepokojach poziomu uroborycznego, który skupia się na jedzeniu i piciu oraz przetrwaniu z dnia na dzień. Według dzisiejszych obliczeń miało to miejsce około 200 tys. lat p.n.e. I ta świadomość trwała również prawie 200 tys. lat. Zwróćcie więc uwagę, jak powoli rozwija się świadomość, jak długo trwały okresy, w których tego rodzaju pół-zwierzęca świadomość lub zanurzenie w zwierzęcych instynktach było częścią ludzkiego doświadczenia. Świadomość tyfoniczna charakteryzuje się kilkoma istotnymi szczegółami. Jednym z nich jest nieumiejętność odróżnienia wyobraźni od rzeczywistości, trudność w odróżnieniu części od całości. Jest to zatem początek kultury plemiennej. Na poziomie tyfonicznym nie było stratyfikacji społeczeństwa. Nie było królów i wojen. Były polowania i bez wątpienia pewna zaborczość, ale na tak umiarkowaną skalę, że troska o codzienne życie i konieczność polowania, aby przeżyć, bo była to kultura łowiecka, usunęła z wyobraźni tych ludzi wszystkie obawy, które miały się pojawić później.
Świadomość mityczno-członkowska
W pewnym momencie tego długiego rozwoju świadomości tyfonicznej, który zaczął się od prawie całkowicie prymitywnego zanurzenia w świadomości uroborycznej, wykształcił się język. Było to może około 50 tys. lat p.n.e. W każdym razie w naturalny sposób przyspieszyło to proces ewolucyjny z powodu ogromnej rewolucji, jaką spowodowała łatwość przekazywania pomysłów i możliwości. I tak antrolopologowie wskazują, że około 12 -10 tys. lat p.n.e. pojawił się mityczno-członkowski poziom świadomości. Jest to rozwój państw-miast i okres socjalizacji. W wielkim stopniu doprowadziło do tego odkrycie rolnictwa. A rolnictwo inaczej niż polowania oznacza, że teraz macie nadwyżkę i możecie planować przyszłość, a niektórzy ludzie mogą mieć wolny czas, aby poświęcić uwagę rytuałom i ćwiczeniom religijnym, sprawom finansowym, planowaniu przyszłości, gromadzeniu zasobów i cieszeniu się możliwą przyszłością. Wszystkie te rewolucyjne zmiany w świadomości spowodowały stopniowe rozwarstwienie społeczeństwa, w którym pojawili się królowie, szlachta, goście, klienci i niewolnicy, a także żołnierze. Ponieważ kiedy rozwój własności i zdolności do handlu, prowadzenia interesów i posiadania ziemi stały się wartościami, sprawiającymi radość przynajmniej bogatym ludziom, wtedy oczywiście trzeba było ich bronić, to dlatego w tym okresie powstało wojsko jako instytucja. I wtedy zaczęto pisać historię, a w komunikacji doszło do przejścia od prostych pomruków, od których zaczynali nasi przodkowie, do pewnego logicznego myślenia. Tak więc na poziomie mityczno-członkowskim możliwy jest początek rozumowania, ale nie abstrakcyjne idee, z wyjątkiem bardzo niewielu pionierów dalszego rozwoju. Jednak na ogólnym, przeciętnym poziomie świadomości, logiczne myślenie związane było z zaspokajaniem instynktownych potrzeb w sposób bardziej wydajny i efektywny niż było to możliwe w kulturze łowieckiej, w której wszystko zależało w dużej mierze od przypadku lub umiejętności harmonizowania swoich planów z naturalnymi cyklami ziemi.
Świadomość mentalno-egoiczna
W końcu około 2 lub 3 tys. lat p.n.e. nastąpiła kolejna niezwykła rewolucja świadomości, w wyniku której powstała świadomość mentalno-egoiczna. W świadomości mityczno-członkowskiej istnieje rozróżnienie jaźni cielesnej od otoczenia. A teraz tożsamość pochodzi nie tyle z natury, ile ze społeczeństwa, przechodząc najpierw do interesów plemiennych, a później do spraw miast-państw, a nieco później do imperiów. Świadomość mentalno-egoiczną charakteryzuje postrzeganie umysłu jako odrębnego od ciała. Miało to wielkie zalety, ale też pewne wady. Wady wynikają z tego, że ten poziom świadomości sugerował transcendencję rozumu nad tymi bardziej emocjonalnymi poziomami świadomości i stąd brała się tendencja do wypierania emocji, a także ich siedliska, którym jest ciało, oraz mitycznych symboli wartości emocjonalnych obecnych na wcześniejszych etapach świadomości, które były reprezentowane przez żeńskie wartości takie jak opieka, troska, karmienie, macierzyństwo, itp. Wyobrażam sobie, że łatwo to zrozumieć, jeśli pamiętamy, że w świadomości uroborycznej świadomość znajduje się w objęciach ziemi lub przylega do niej, do przyrody i pór roku jak do piersi matki. To jest cała rzeczywistość, która jest znana na tym poziomie świadomości. I kiedy świadomość mentalno-egoiczna zaczyna się oddzielać od nadmiernej identyfikacji obecnej na wcześniejszych etapach, pojawia się tendencja do tłumienia tych wcześniejszych stadiów świadomości jako stanów o mniejszej wartości. Istnieje kolejny etap świadomości, intuicyjny, na którym pojawia się dostęp do duchowego poziomu naszej istoty. Może się on wyrażać przez dary psychiczne, ale co ważniejsze, przejawia się przez wgląd w poczucie przynależności i jedności z Bogiem i wszechświatem. W świetle tego modelu ewolucyjnego świadomość intuicyjna wykracza poza powszechny poziom świadomości w kierunku potencjalnego dalszego rozwoju. I oczywiście droga duchowa we wszystkich religiach świata odnosi się z większą lub mniejszą siłą i energią do tych możliwości rozwoju.
Psychologia transpersonalna
Jednym z powodów, dla których przyglądamy się modelowi ewolucyjnemu, jest to, że Ken Wilber w psychologii transpersonalnej połączył model ewolucyjny z osiągnięciami współczesnej psychologii rozwojowej. Można je ująć w ten sposób, że każdy z nas od momentu poczęcia do około 15. lub 16. roku życia przechodzi przez każdy poziom świadomości, przez który rodzina ludzka jako całość już przeszła lub na którym nadal trwa, bo nie wszyscy dotarli jeszcze aż do końca. W Nowej Gwinei i w innych miejscach nadal spotykamy ludy tubylcze lub prymitywne, których podstawowa kultura nadal opiera się na polowaniu a system wartości na świadomości tyfonicznej z jej magicznymi właściwościami i jednocześnie z jej bliskością natury. Dlatego pod wieloma względami ci ludzie są bardziej intuicyjni i żyją bliżej natury i jej uzdrawiających właściwości niż my, ponieważ w miarę rozwoju i wyodrębniania naszej świadomości z wcześniejszych poziomów emocjonalnych, jednocześnie stłumiliśmy tę część naszej intuicji.
Tendencje wsteczne
To prowadzi nas do kolejnego spostrzeżenia Kena Wilbera, a mianowicie, że te przemiany, kiedy odnoszą się do rodziny ludzkiej jako całości, nie są nieprzerwanym rozwojem, jak można by się spodziewać. Skoro potrzeba było 5 milionów lat, aby wyjść ze świadomości uroborycznej z gadzim mitologicznym symbolem węża zjadającego swój ogon, który symbolizuje świadomość przemiany wszystkiego w naturze, w tym ludzkiego życia, i przenieść się następnie na poziom świadomości tyfonicznej, którego symbolem jest słup totemiczny lub mitologiczny pół-człowiek pół-zwierzę, to te poziomy świadomości mają prawdziwą wartość. Jednak umniejszenie wartości polega na istnieniu tendencji wstecznych. Odkąd tylko pojawiła się zanurzona w naturze świadomość, nie jest tak, że cała ludzka rodzina lub ta jej część, która ewoluuje przechodzi na wyższy poziom. Część może się cofnąć albo stanąć w miejscu lub wrócić na niższe poziomy, zwłaszcza w czasie kryzysu rozwojowego lub w okresie przejściowym.
Model idealny
Oznacza to, że jest to wyidealizowany model, w którym poziomy świadomości przedstawione są w idealny sposób. Jednak w rzeczywistości, gdy każda jednostka ludzka lub jednostka społeczna przechodzi z jednego poziomu na drugi w określonym czasie lub okresie w historii świata, zabiera ze sobą zarówno wartości, jak i ograniczenia każdego etapu. Czasami utrwalają się w nich ograniczenia poprzedniego poziomu świadomości. I stąd nie dochodzi do ich pełnego uformowania ani do przejmowania tego, co miało wartość na niższym poziomie i ponownego wyrażenia tego na bardziej rozwiniętym poziomie świadomości. Tak więc w gruncie rzeczy, same słowa niższy i wyższy są nieco mylące, ponieważ każdy z poziomów świadomości ma wartość. Tyle tylko, że ewolucja wydaje się mieć naturalną dynamikę, która przenosi nas na dalsze, poszerzone poziomy świadomości, niezależnie od tego, czy nazwiemy je wyższymi, czy niższymi. Prawdę mówiąc istnieją większe możliwości, ale w rzeczywistości mogą one być mniejsze, ponieważ nie używa się ich właściwie i wykorzystuje się rozwój mózgu do budowania większych i lepszych struktur, które mają zatrzymać społeczeństwo na poziomie tyfonicznym.
Boży impuls
Kiedy więc uznamy, że niektóre z nich odzwierciedlają nasze własne doświadczenia, zauważymy, że w naszej świadomości lub podświadomości znajdują się właśnie takie wartości, które możemy zaobserwować z pomocą antropologów jako różne ruchy lub etapy rozwoju ludzkiej świadomosci, gdy przeszła od identyfikacji z naturą do ostatecznego wyodrębnienia się w okresie mentalno-egoicznym. To wyodrębnianie się ma też pewne wady. Kiedy jako ludzkość byliśmy zanurzeni w naturze lub gdy w naszym własnym jednostkowym rozwoju znajdowaliśmy w łonie lub w ramionach albo przy piersi matki oceaniczną błogość, która ma być charakterystyczna dla pierwszych 18 miesięcy życia i naprawdę wydaje się prawdziwa. Często widzimy podekscytowanie niemowlęcia, gdy odkrywa coś bardzo prozaicznego, jak twój nos lub coś interesującego, albo ciągnie za włosy lub zarost. I jest pewien zachwycający podziw w niemowlęciu, które gdy coś odkryje, to wydaje się, że otwiera ten ocean błogości i może chichotać i wzdychać z przyjemnością, a dziecko może się ekscytować prawie wszystkim. Sugeruje to, że ludziom, zwłaszcza przez ostatnie pięć milionów lat, trudno było rozstać się z tym poziomem, gdy zostali wezwani przez proces ewolucyjny lub pociągnięci przez Boga, żeby pójść dalej. Wydaje się, że ewolucja miała w sobie pewną nieuchronność, mimo że nie wszyscy dokonują integracji. Kiedy bowiem zauważasz piękno dziecka i przyjemność, jaką czerpie z zaspokajania wszystkich swoich potrzeb dzięki natychmiastowej opiece matki, to widzisz wtedy, że ma ono tendencję do pozostawania lub bycia pociąganym z powrotem, do tego stanu braku tożsamości lub samoświadomości. I to dokładnie po około ośmiu miesiącach, gdy matka decyduje, że czas, aby dziecko zrobiło coś samo, albo gdy ona przestaje tak szybko reagować na jego potrzeby, zaczyna pojawiać się ambiwalencja co do identyfikacji dziecka z matką.
Pierwotne stłumienie
Jeszcze inny psycholog transpersonalny, Michael Washburn, wykorzystał tę obserwację do niezwykłego wglądu, który nazywa „pierwotną represją”. Postrzega on utożsamienie dziecka z matką jako utożsamienie z podstawą bytu, z dynamiczną podstawą bytu, podtrzymującą jego życie na każdym poziomie, zwłaszcza jego polimorficzną rozkosz zmysłową, którą czerpie z wszystkich cielesnych doświadczeń, a przynajmniej z tych przyjemnych. W tym samym czasie, kiedy niemowlę decyduje się wkroczyć na nowy poziom samodzielności, oddzielając się od matki, zaczyna ono oddzielać się od swojej dynamicznej podstawy, źródła swojego istnienia, zaczyna tłumić tę energię i jest to konieczny etap rozwoju, jeśli jaźń ma się rozwinąć w niezależne i silne ego. I wydaje mi się, że ta obserwacja rzuca dalsze światło na proces ewolucyjny, na to skąd bierze się takie cierpienie i ból przy przechodzeniu z jednego poziomu świadomości na drugi i na to dlaczego nie powinno nas dziwić, że przekraczając mityczno-członkowski lub mentalno-egoiczny poziom świadomości, doświadczamy szarpnięcia w dół lub bólu z powodu wcześniejszej identyfikacji lub nieświadomego wspomnienia tej oceanicznej błogości lub niewinności, która była obecna na przedracjonalnym poziomie świadomości, a zatem nie było w niej poczucia odpowiedzialności, które niesiemy z sobą, gdy przechodzimy przez kolejne etapy rozwoju od łona matki do około 15. roku życia. Są w nas zatem zarówno wartości, jak i ograniczenia każdego z tych poziomów. W idealnym scenariuszu, ten proces obejmowałby integrację na nowym poziomie świadomości, który zwykle zapewnia lepszą syntezę oraz większy zakres świadomości i rozwoju, wszystkiego, co było dobre na poprzednim poziomie świadomości. Jednocześnie, jeśli istnieje emocjonalna fiksacja na jednym z wczesnych poziomów, to ta fiksacja nie zostaje zintegrowana i towarzyszy nam przez resztę życia. I choć rozwija się czyjaś inteligencja, być może życie duchowe, natura fizyczna, to pozostaje niezintegrowany system wartości z jednego z poprzednich poziomów świadomości, który oczywiście nie tylko jest niewłaściwy, ale wprowadza swego rodzaju wewnętrzną wojnę lub patologię, która przekłada się na raniące emocje lęku, zamieszania, niekontrolowanego gniewu, pożądania i inne raniące emocje, o których będziemy rozmawiać później, kiedy spojrzymy na model egzystencjalny.
Tłumaczenie: Tomasz Jeliński,
na podstawie:
The Spiritual Journey Series – Contemplative Outreach, Ltd